Energia jądrowa jest piątym co do wielkości źródłem energii elektrycznej w Indiach. Od listopada 2020 r. Indie mają 22 reaktory jądrowe działające w 8 elektrowniach jądrowych, których łączna moc wynosi 7380 MW. Pozornie wydawać się to może dużo. W rzeczywistości jest to liczba zatrważająco mała, jeśli zestawimy ją z zapotrzebowaniem Indii na energię. Generują one również stosunkowo niewiele energii w porównaniu do innych nowszych jednostek. Bo tak, na przykład, tylko dwa reaktory w białoruskim Ostrowcu, które są o krok od osiągnięcia pełnego potencjału, będą w stanie osiągnąć moc rzędu 2400 MW. Z kolei jeśli spojrzymy na to ile procent całkowitej produkcji energii w Indiach w latach 2020-21 stanowiła energia jądrowa , to odkryjemy, że było to łącznie 43 TWh, co stanowi 3,11% zapotrzebowania tego państwa (1382 TWh).

Liczba ta może nie imponuje, lecz pamiętać należy, że perspektywa hinduska znacznie się różni od się od europejskiej. Mowa tu bowiem o kraju, którego populacja to więcej niż miliard ludzi (z ciągłą tendencją wzrostową), gdzie jedna dzielnica średniej wielkości miasta może mieć więcej mieszkańców niż niejedno nasze województwo. Co warto zaznaczyć, Indie są trzecim konsumentem energii elektrycznej świata po USA i Chinach. Oczywistym jest więc, że zanim energia atomowa rozwinie skrzydła, minie jeszcze trochę czasu, jako że gospodarka indyjska, co uzmysławiają powyższe przykłady, jest bardzo energochłonna.

Wspomniane 22 atomowe bloki energetyczne czynią Indie siódmym, jeżeli chodzi o liczbę reaktorów krajem na świecie, ale co ważniejsze, następne 7 w budowie, co czyni je drugim krajem pod względem ilości inwestycji.

Owe inwestycje są planowane od dawna. W październiku 2010 r. Indie opracowały plan osiągnięcia mocy jądrowej na poziomie 63 GW do 2032 roku, jednak po katastrofie nuklearnej w Fukushimie doszło do licznych protestów antyatomowych, które hamowały proces legislacyjny w sprawie nowych elektrowni. Energia jądrowa w Indiach cierpi także z powodu ogólnie niskich współczynników mocy (wspomniana mała wydajność, pomimo faktu posiadania 22 reaktorów). To z kolei wynikać może z przestarzałości zastosowanych technologii – większość z obecnie operujących placówek zostało wybudowanych w przedziale lat 70. XX w. i pierwszej dekady obecnego stulecia. Istotną przyczyną niskiego współczynnika wydajności jest także brak paliwa jądrowego na miejscu.

Krajowe rezerwy uranu w Indiach są niewielkie, a kraj jest uzależniony od importu uranu jako paliwa dla energetyki jądrowej. Od początku lat 90. to Federacja Rosyjska jest głównym dostawcą paliwa jądrowego do Indii, choć Rosja walczy o ten tytuł z równie zainteresowanym sprzedażą uranu Kazachstanem. Poza tym, Indie mają również umowy na dostawy uranu z Mongolią, Argentyną i Namibią.

Nie mniej jednak jest nadzieja na uniezależnienie się od zewnętrznych dostawców. W marcu 2011 r. Dyrekcja ds. Poszukiwań i Badań Atomowych Minerałów (AMD) w Indiach odkryła duże złoża uranu w pasie Tummalapalle w stanie Andhra Pradesh oraz w dorzeczu Bhima w Karnatace. Rezerwy uranu w pasie Tummalapalle zapowiadają się jako jedno z 20 największych odkryć rezerw uranu na świecie. Do tej pory w pasie odkryto 44 000 ton naturalnego uranu.

Zarządzanie istniejącą i planowaną infrastrukturą

Właścicielem całego sektora energetyki jądrowej w Indiach jest państwo, a samymi elektrowniami zarządza Nuclear Power Corporation of India Limited (NPCIL), które jest przedsiębiorstwem sektora publicznego pod kontrolą administracyjną Departamentu Energii Atomowej (DAE).

Ze względu na gęstość zaludnienia, wielkość populacji, a także głosy atomowych sceptyków, Hindusi wdrożyli dokładny system bezpiecznego zarządzania elektrowniami. NPCIL ma ok. 50 lat doświadczenia w bezpiecznej eksploatacji elektrowni jądrowych, pod swoim hasłem „Bezpieczeństwo przede wszystkim, a produkcja później”. Emisje do środowiska izotopów promieniotwórczych z elektrowni jądrowych są utrzymywane na bardzo niskim poziomie. NPCIL stara się przyczyniać do zwiększenia bezpieczeństwa i niezawodności elektrowni jądrowych na całym świecie poprzez swoje aktywne uczestnictwo w Światowym Stowarzyszeniu Operatorów Jądrowych (WANO), Candu Owners Group (COG), MAEA i  innych organizacjach międzynarodowych. Warto nadmienić, że jednostki NPCIL otrzymały szereg nagród za bezpieczeństwo od różnych indyjskich agencji rządowych. Ponadto Hindusi stosują wymagania standardów bezpieczeństwa Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej, nie powodując kontrowersji z, np. zaniedbaniami w budowie elektrowni.

Większość bloków energetycznych w Indiach stanowią reaktory ciężkowodne typu CANDU. Zostały one zaprojektowane na indyjski rynek przez Kanadyjczyków. Technologia ta wywodzi się z lat 60. i 70. XX w., co czyni je II generacją reaktrów jądrowych.

Indie zamierzają do 2031 roku oddać do eksploatacji 21 nowych reaktorów jądrowych o łącznej mocy 15 700 MW. Wysoki urzędnik indyjskiego Ministerstwa Nauki i Technologii, Jitendra Singh, poinformował, że obecnie w Indiach w różnych etapach budowy znajduje się 9 reaktorów jądrowych: po dwa w stanach Gudżarat, Radżastan i Haryana oraz trzy w stanie Tamil Nadu. Wszystkie wspomniane bloki jądrowe mają zostać ukończone do 2025 roku. Ponadto, 12 kolejnych reaktorów jądrowych uzyskało zgody administracyjne i aprobatę finansową ze strony rządu w czerwcu 2017 roku – przekazał Singh. Podkreślił on również, że pięć lokalizacji uzyskało „zasadniczą zgodę” na budowę kolejnych 28 reaktorów. Czyni to Indie drugim po Chinach krajem, najszybciej rozwijającym energetykę jądrową. W marcu 2018 francuski koncern EDF i Nuclear Power Corporation of India Ltd (NPCIL) zawarły porozumienie w sprawie budowy sześciu reaktorów EPR (III generacja) w elektrowni Jaitapur.

Poza Francuzami, na indyjskim rynku energetycznym dużo chcą ugrać Rosjanie. W październiku 2018 roku Rosja i Indie podpisały porozumienie w sprawie zwiększenia współpracy w dziedzinie energii jądrowej, które zakłada miedzy innymi budowę kolejnych sześciu bloków jądrowych WWER-1200 w nowej lokalizacji Kavali w stanie Andhra Pradesh. Z kolei na spotkaniu przywódców Indii i Rosji oraz ich ministrów obrony i spraw zagranicznych z grudnia 2020 roku ustalono, że w ciągu najbliższych 20 lat Rosja ma wybudować w Indiach 12 reaktorów jądrowych. Mają one spełniać najostrzejsze wymogi bezpieczeństwa, więc najprawdopodobniej należeć będą do generacji 3+. Ponadto, z umów podpisanych przez indyjskiego premiera i rosyjskiego prezydenta wynika, że koncern Rosnieft przez 10 lat będzie sprzedawał ropę indyjskim odbiorcom.

Równolegle toczą się dyskusje na temat propozycji budowy sześciu reaktorów Westinghouse AP-1000 (III generacja) o mocy 1250 MWe w Kovvada w stanie Andhra Pradesh.

Perspektywy na przyszłość dla współpracy Indii z Rosją i USA w cieniu wojny rosyjsko-ukraińskiej

Współpraca nuklearna między Indiami a Rosją sięga lat 60. XX wieku. Podobnie jak Stany Zjednoczone, w ciągu tej dekady Moskwa udzieliła Indiom naukowej i technicznej pomocy nuklearnej. Jednak po hinduskich próbach nuklearnych w 1974 r. relacje Indii ze Stanami Zjednoczonymi znacznie się rozeszły. Sytuację wykorzystał Związek Sowiecki, który zgodził się dostarczać Indiom ciężką wodę do kanadyjskich reaktorów, a przez całe lata 80. i 90. Moskwa pozostawała kluczowa dla przetrwania programu nuklearnego Indii, dostarczając paliwo podczas globalnej izolacji nuklearnej kraju. Owa współpraca przetrwała do dziś.

Rosyjski eksport dominuje na światowym rynku eksportowym cywilnej energii jądrowej. Pomimo normalizacji przez Stany Zjednoczone cywilnego programu nuklearnego Indii, Rosja jest największym graczem na rynku atomowym w Indiach. Wynika to po części z połączenia wspomnianych wcześniej powiązań historycznych, a po części z agresywnego marketingu eksportu za pośrednictwem rosyjskiego państwowego przedsiębiorstwa nuklearnego Rosatom. Na całym świecie Rosja oferuje “atomowe pakiety” (paliwo, technologia i odpady) na atrakcyjnych warunkach finansowych. Stawia to konkurencję Rosjan w niekomfortowej pozycji w walce o rynek indyjski.

Co gorsze dla Amerykanów, wojna na Ukrainie odsłoniła pewne przeszkody dla dalszej zbieżności interesów USA i Indii. Chociaż Waszyngtonu z New Delhi są silniejsze z każdym rokiem, to istnieją różnice w sposobie reagowania na rosyjską agresję. Biorąc pod uwagę geopolityczne znaczenie cywilnej energii jądrowej zarówno dla Stanów Zjednoczonych, jak i Indii, a także wysokie koszta jakie ponosi Federacja Rosyjska w związku z prowadzeniem wojny, należy się spodziewać, że dalsza cywilna współpraca nuklearna między Stanami Zjednoczonymi a Indiami będzie się rozwijać kosztem zmniejszenia zależności tych ostatnich od Rosji. Byłoby to niewątpliwie wielkie wparcie dla tworzonej przez USA koalicji państw potępiajacych działania Moskwy.

Mateusz Zych